16 lutego 2014

~3

*muzyka*
9.02.14
Mam odmarznięte nogi i dłonie. Nie mogę nimi ruszyć. Skuliłam się na śniegu. Byłam tylko w wielkim,rozciągniętym T-shircie, który służy mi za piżamę Płatki śniegu majestatycznie spadały z nieba. Wyglądały jak malutkie baletnice. Delikatnie tańczyły ukazując swą doskonałość. Opadały na moją twarz nie zadając ani krzty bólu. Przyglądałam się im zziębnięta. Powoli położyłam się na białym puchu, nie zaprzestając podziwiania 'tancerek'. Niebo zrobiło się różowo-pomarańczowe. Niedługo miało wstać słońce. Kąciki ust uniosły się do góry. Wiedziałam,że za chwilę go zobaczę. Na horyzoncie pojawił się zarys sylwetki. Serce przyspieszyło. Powoli do mnie zmierzał. Płatki śniegu opadały na jego włosy. Wyglądał tak niewinnie. Nie był taki. Nieraz to udowodnił. Gdy był niedaleko wyciągnęłam w jego kierunku dłoń. Widząc to na jego twarzy pojawił się słodki uśmiech. Złapał ją i klęcząc, czule ucałował opuszki palców. Robiąc to patrzył prosto w moje oczy. Posłałam mu zmęczony uśmiech. Nareszcie był obok mnie. Ostrożnie przyciągnął moje ciało do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. Wtuliłam się w jego ciepły tors wdychając jego zapach. Delikatnie pocierał ręką moje plecy próbując mnie rozgrzać. ~Przepraszam~ powiedział mocniej mnie przytulając. Otworzyłam szeroko oczy,ale nie poruszyłam się. Pierwszy raz coś do mnie powiedział. Jego głos był cudowny. Taki ciepły i głęboki. Uśmiech wpełzł na moje usta. Uniosłam głowę aby zobaczyć jego oczy. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Delikatnie przejechał dłonią po moim policzku. ~Za co?~zapytałam.   ~A jeśli ktoś Cię skrzywdzi, zechcę walczyć.Lecz moje ręce były połamane o jeden raz dużo. Więc użyję głosu, będę cholernie nieprzyjemny. Słowa zawsze zwyciężają, lecz wiem, że i tak przegram. I zaśpiewałbym piosenkę, która byłaby tylko nasza. Lecz wyśpiewałem je wszystkie dla innego serca...~powiedział. Nie zrozumiałam o co mu chodzi. Gdy miałam zapytać poczułam jakby część mnie zniknęła. Chłopak położył mnie na śniegu i odszedł bez słowa. Położyłam dłoń na klatce piersiowej tam gdzie powinno znajdować się serce.Moje przestało bić. Czułam pustkę. Na dłoni miałam krew. Ciecz powoli spływała po bluzce na moje 'baletnice',które zakończyły swój występ. Powieki robiły się cięższe. Ostatni raz spojrzałam na słońce,które zdążyło wstać. A on szedł w jego kierunku. Trzymając w dłoni moje serce. 


Chciało mi się płakać. Nie mogę tego zapomnieć. Czuje jakby naprawdę wyrwał mi serce. Ale ono tam jest. Czuje jak ciężko bije. "Lecz wyśpiewałem je wszystkie dla innego serca". To zdanie wciąż odbija mi się w głowie. Poczułam jak policzki robią się mokre. Wstałam rzucając się do łazienki. W lustrze zobaczyłam straszną kreaturę. Niejaką Nathalie Bell. Oczy podkrążone, usta wyschnięte, cera blada. Patrzyłam prosto w jej oczy. Wyrażały bezradność. Ale nie tylko. Gdy zajrzy się głębiej zobaczysz nienawiść do siebie. Z transu wyrwało mnie radio. Zawsze ustawione je na tryb budzik aby na wszelki wypadek nie zostać w śnie na dłużej. Do moich uszu dotarły znane mi już słowa. "A jeśli ktoś Cię skrzywdzi, zechcę walczyć. Lecz moje ręce były połamane o jeden raz dużo. Więc użyję głosu, będę cholernie nieprzyjemny. Słowa zawsze zwyciężają, lecz wiem, że i tak przegram. I zaśpiewałbym piosenkę, która byłaby tylko nasza. Lecz wyśpiewałem je wszystkie dla innego serca...". Stałam w bezruchu. Nawet nie oddychałam. Moja ręka uniosła się w powietrze i z całej siły uderzyłam nią w lustro.







*Tekst z podkładu.Przetłumaczony.



1 komentarz:

  1. cudo...
    wciągające i ciekawe...
    pisz szybko dalej, nie mogę się doczekać.
    życzę Ci weny :*

    OdpowiedzUsuń